Historia znaleziona na starym komputerze, część czwarta i ostatnia.

       Nie pisałem ostatnio nic nowego, a to dlatego, że przeczytałem w końcu wszystko i nie jestem pewien, czy nie powinienem poprzestać na tym, co już opowiedziałem. Dla tych, którzy zaczęli lekturę bloga od tego właśnie rozdziału, przypominam, że jest to opowieść, jaką znalazłem na dysku komputera, kupionego przeze mnie w sklepie z rzeczami używanymi.

        Na dysku tym, znalazłem coś w rodzaju "pamiętnika", napisanego w taki sposób, że nie można wykluczyć, iż jego autor zakładał, że będzie to czytała zupełnie przypadkowa, obca osoba. W pierwszych trzech częściach, zamieściłem wyrywkowo kilka tekstów, a później zacząłem czytać...

        Tak miałem zrobić. Zapoznać się ze wszystkimi tekstami, a następnie dokonać w miarę reprezentatywnego wyboru. Bo opowieść jest naprawdę niesamowita i brzmi tak nieprawdopodobnie, że aż trudno uwierzyć, jak to wszystko się mogło wydarzyć. Powiadają, że "życie pisze najbardziej niesamowite scenariusze", ale jeśli tak, to w takim razie nikt ich nie publikuje. Kimkolwiek jest autor tych tekstów, jest chyba pierwszym, który to zrobił.

         Jednak nie mogę... Nie powinienem. Po pierwsze, dlatego, że to nie jest nikomu potrzebne. Tak naprawdę, poza zaspokojeniem głodu sensacji, niniejsza opowieść nie przyniesie żadnego pożytku, nikomu, kto znajdzie się w podobnej sytuacji. Po prostu tak się nie zdarza i już.

          Kobieta, która jest egoistką, myśli wyłącznie o sobie i niszcząc wszystko, co ofiaruje jej jakiś zakochany dureń, trwa w błogim przekonaniu, że "jakoś się wywinie" przed konsekwencjami, kobieta, która przyzwyczajona do tego, że to ona dyktuje warunki, nie dostrzega momentu, po którym to "przestaje działać"... Jest czymś tak normalnym, jak to, że po nocy jest dzień i to od początku historii ludzkości. A pomimo to, wciąż znajdują się durnie, którzy nie tylko tego nie widzą, ale nie potrafią też zaakceptować faktu, że tak się dzieje i będzie działo, po kres czasów.

          Cóż więc z tego, że opiszę cierpienia jednego z tych durniów, nawet jeśli on się spodziewał, że zostawiając swoją historię na dysku komputera, którego się pozbył, trafi do innych durniów i zapobiegnie kolejnej tragedii? A może on to po prostu wyrzucił na śmietnik? Może jego własna historia tak mu obrzydła, że nawet nie chciało mu się tracić czasu na jej usuwanie? Mimo wszystko, uważam te teksty za bardzo osobiste i trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś mógłby aż tak bardzo mieć gdzieś, spory kawał (jakby na to nie patrzeć) swojego życia. Jednak gdy je przeczytałem, zrozumiałem chyba, jak to możliwe...

          W pewnym momencie, gdy zauważyłem pewne punkty, wspólne z "historią", którą być może i ja mógłbym opowiedzieć o swoim życiu, uświadomiłem sobie, że nie chciałbym do tego wracać. Nie chciałbym opowiadać o swoich przeżyciach, ponieważ podobnie jak autor owych tekstów, uważam, że to, kim jestem teraz i gdzie jestem, jest darem od Boga, na który prawdopodobnie nie zasłużyłem. Rozpamiętywanie przeszłości zawsze wiąże się z myśleniem, że się czegoś żałuje, że może gdyby to, czy tamto, to może wydarzenia potoczyłyby się zupełnie inaczej.

          A skoro tak, to by znaczyło, że nie doceniam rzeczywistości, w której się aktualnie znajduję. Że jestem niewdzięcznikiem i wciąż się zastanawiam, czy jednak nie lepiej by było "skosztować tego wina", nie bacząc na możliwość, że jest zaprawione śmiertelną trucizną. Lepiej więc chyba zapomnieć i tak jak wydziera się kartki z częściowo zapisanego zeszytu, by wykorzystać go w zupełnie innym celu (niestety, zeszyt robi się od tego cieńszy), należy "wydrzeć" te stracone lata ze swojego życia, bez żalu, by nie zanieczyścić pozostałych, nieskażonych czystych stron...

          Dlatego zacząłem się zastanawiać, czy autor "opowieści znalezionej na twardym dysku", aby na pewno chciał, by ktoś ją poznał. Może po prostu wydarł ją ze swojego życia, razem z komputerem i więcej do niej nie wrócił. Ponieważ zakładam, że mogło, choć nie musiało, tak być, więc nie będę jej kontynuował. Przepraszam, że rozbudziłem, być może, waszą ciekawość, że obiecałem sensacyjną historię, a teraz ją kończę, zanim na dobre się rozkręciła, ale tak będzie lepiej. Dla bohatera tych przeżyć, dla mnie i dla Was też...




Komentarze

Popularne posty